Zapytaliśmy ….Posła na Sejm VI i VIII kadencji – Wojciecha Kossakowskiego
NASZA ROZMOWA

Szanowny Panie Pośle… co słychać w naszej „małej ojczyźnie”?
— Szanowna pani redaktor, cały czas jest dużo pracy. Są sprawy bieżące, wymagające czasu, skupienia i dobrych decyzji, i takie niezapowiedziane. Sama pani widziała, że przed chwilą był u mnie radny z Kalinowa, zasygnalizować bardzo ważną sprawę. Przedstawił niełatwą sytuację osoby żyjącej bez prądu, wody, w bardzo trudnych warunkach. Takich spraw jest bardzo dużo i zawsze staram się interweniować, gdzie trzeba: u wójtów, w spółdzielniach, u komorników, czasami nawet w samej prokuraturze. Zawsze trzeba sprawdzić okoliczności i przesłanki, np. dlaczego miasto odmawia przydzielenia mieszkania komunalnego, czy jest to czyste „nie bo nie” – czy zaistniały ku temu poważne powody. Wiele polskich rodzin boryka się z podobnymi problemami.
Są też sprawy związane z infrastrukturą w naszym województwie, których trzeba cały czas pilnować i interweniować na bieżąco, jeśli coś dzieje się nie tak. Drogi i kolej — to bardzo ważny temat, któremu poświęciłem i nadal poświęcam wiele czasu.
Budowa drogi Via Baltica przebiegającej przez Ełk, która poprawi połączenie Ełku z Warszawą, elektryfikacja linii kolejowej Ełk — Korsze to przedsięwzięcia, które podnoszą bezpieczeństwo komunikacyjne Warmii i Mazur oraz usprawnią transport — to bardzo ważne. Wymaga to ciągłej uwagi i nadzoru. Dużo tu zawdzięczamy działaniom i pomocy wiceministra Infrastruktury i Budownictwa Jerzego Szmita. Bardzo się cieszę, że mamy u nas takie przychylne osoby. Nasz region bardzo na tym korzysta, to duża radość. Jest także wiele zbiorowych, bieżących spraw jak np. sytuacja kolejarzy. Pragnę zauważyć, że nasz region warmińsko — mazurski ma aż dwóch wiceministrów, bardzo istotnych dla regionu — Jerzego Szmita wiceministra infrastruktury i budownictwa oraz Zbigniewa Babalskiego — wiceministra rolnictwa.
A no właśnie…ełccy kolejarze nie stracą pracy, likwidacji  ełckiej sekcji przewozów regionalnych  nie będzie  – to bardzo dobra wiadomość! Interweniował pan w tej sprawie?
—Tak! Pod koniec minionego roku zgłosili się do mnie kolejarze, zaniepokojeni sytuacją zawodową, ponieważ dostali sygnał o likwidacji ełckiej sekcji kolei. Miała ona zostać przeniesiona do Olsztyna.
W toku odbytych rozmów interwencyjnych zapewniano mnie, że kolejarze nie stracą pracy, w najgorszym wypadku zmianie miały ulec warunki pracy, co wiązałoby się z długimi i meczącymi dojazdami do Olsztyna. Zauważyłem od razu, że taka radykalna zmiana specyfiki pracy zapewne wpłynęłaby również na jakość wykonywanych zadań. Nikomu by to nie służyło.
Dzięki wielu interwencjom i rozmowom udało mi się obronić ełcką sekcję kolei, która w niezmienionym składzie, na starych warunkach zostaje w Ełku. Ale jak to w życiu bywa, sukces ma i pewnie będzie miał wielu ojców… ale najważniejsze jest to, że kolejarze utrzymają swoje miejsca pracy i to mnie cieszy najbardziej.
Pół żartem — pół serio…Dekalog Belzebuba–znalazłam u Pana na profilu społecznościowym zdjęcie…? Biblia opozycji?
—  No właśnie, pół żartem — pół serio, i to miał być właściwie żart w odniesieniu do wypowiedzi posła Myrchy, być może jego zwykłego przejęzyczenia. Ale na wszelki wypadek zapytałem i jednego i drugiego syna o imiona Trzech Króli. (uśmiech).

 

A jak już jesteśmy przy opozycji… Blokowanie mównic…Historyczny bałagan – mieli okazję obserwować obywatele w mediach, całkiem niedawno. Po co to wszystko,  o co w tym chodzi — jak odbiera to pan?
— Opozycja przez ten manewr chciała pokazać, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie jest w stanie rządzić Polską. Myślę, że nie bez znaczenia jest tu rok 2016, kiedy chciano zablokować uchwalenie budżetu. Ustami posła Święcickiego opozycja przyznawała sama, że jej działania były niezgodne z prawem. Marszałek Sejmu miał prawo zgodnie z regulaminem przenieść obrady do Sali Kolumnowej. Decyzja, którą wydał Marszałek Sejmu Marek Kuchciński, była słuszna. Zresztą argumenty opozycji, o braku wymaganej frekwencji koniecznej do prowadzenia obrad (zgodnie z regulaminem) bada prokuratura.
Głośno ostatnio o kadencyjności. W najbliższy czasie rząd PiS zapowiada zmiany dotyczące ograniczenia kadencyjności przedstawicieli władz samorządowych, która obecnie trwa 4 lata. Zgodnie z zapowiedzią Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS, włodarze swój mandat mogliby sprawować maksymalnie dwie kadencje. Jak w postrzeganiu pana posła powinna wyglądać kadencyjność?

— Na temat kadencyjności wypowiadałem się wiele razy.  Kadencyjność może trwać (krócej lub dłużej), a nie wyglądać. Jestem jak najbardziej „za”. Ożywienie i aktywizacja samorządów – to główne założenie planowanej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości reformy samorządowej.
W naszym odczuciu w samorządach pojawiło się dużo marazmu, wielu samorządowców zasiedziało się na swoich stanowiskach, potworzyły się układy, które nie służą dobrym praktykom.  Na wprowadzenie kadencyjności składa się także wiele innych czynników, które zaobserwowaliśmy.  Nie może być  tak, że funkcja prezydenta, burmistrza czy wójta stanie się niejako zawodem, który będzie wykonywać się do emerytury. Ale doceniam też dobrych samorządowców i mam ich na uwadze.
Edukacja  –  „nasza niezbędna”! To kolejny ostatnio głośny temat.
— Tak.  Nowa ustawa o szkolnictwie  już weszła w życie.

 

„… Ustawa jest już przygotowana i nie ma dzisiaj potrzeby żeby zadawać pytania… to już jest…zdecydowaliśmy o tym!!” – na taki polityczny komentarz natrafiłam w mediach  odnośnie ogólnopolskiego referendum, którego treść zaprezentował szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz..
Wydające się uczciwym – pytanie:  „Czy jest Pan/Pani przeciwko reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 r. ? – jest zdaniem pana posła, złym bądź niepotrzebnym pytaniem?
— Skąd takie zapytanie? Nie ma złych czy dobrych pytań. Są pytania ważne. Oczywiście, że każdy ma prawo rozmawiać i rozwiewać swoje ewentualne wątpliwości. Referendum – jeśli do niego dojdzie, będzie troszeczkę jak sprawdzian. Proszę pamiętać, że zmiana ustawy o systemie szkolnym — to był jeden z naszych postulatów wyborczych i zakładał m.in. wygaszanie lub przekształcanie (proszę nie mylić z likwidacją) gimnazjów, powrót do ośmioletniej szkoły podstawowej i czteroletniego liceum oraz utworzeniu szkół branżowych. Nie widzę przeszkód w samym przeprowadzeniu referendum.
Staramy się podejmować jak najlepsze decyzje przede wszystkim dla przyszłości naszych dzieci.

 
A więc musimy rozmawiać – bo to jest zwyczajnie uczciwe względem obywateli, niezależnie od towarzyszących rozmowom zmiennych nastrojów?
— Obywatelom należy się dialog na każdym etapie – niezależnie jak różne mamy poglądy — pani jako dziennikarz powinna to wiedzieć najlepiej.

 
Opozycja twierdzi, że reforma Minister Anny Zalewskiej wzbudziła sprzeciw i krytykę nauczycieli, rodziców, organizacji pozarządowych, ekspertów, nauczycieli akademickich i samorządowców… uznali ją za nieuzasadnioną i nieprzemyślaną, wprowadzającą wieloletni chaos organizacyjny i programowy oraz generującą olbrzymie koszty finansowe, które poniosą samorządy terytorialne.
W odpowiedzi zachęca do referendum. Zarzuca, że zmiany rząd znowu wprowadza „po cichu” bez rozmów…
— Opozycja bojkotuje, sabotuje, próbuje znowu zwrócić na siebie uwagę. To czysta demagogia. Ten pomysł podsunęli nam sami rodzice i znalazł się on, tak jak wspominałem wcześniej w naszym programie wyborczym, na który Polacy zagłosowali.
Było wiele spotkań, chociażby w Ełku, 14 października 2016 roku z Sekretarzem Stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej – Panią Teresą Wargocką, zapraszaliśmy wszystkich, zwolenników i przeciwników reformy, do dialogu. Artur Chojecki — Wojewoda Warmińsko-Mazurski, Warmińsko — Mazurski Kurator Oświaty Krzysztof Marek Nowacki, Warmińsko — Mazurski Wicekurator Oświaty Wojciech Cybulski — jeździli „po samorządach”, spotykali się z wójtami, burmistrzami, prezydentami, dyrektorami szkół, rodzicami. Rozwiewali wątpliwości i tłumaczyli, na czym reforma ma polegać. Takich konsultacji było bardzo wiele, to jest jedna z większych reform i jestem skłonny nawet uznać, że jakieś uchybienia mogą się trafić. Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi. Czas pokaże i zweryfikuje. Reforma nie wymusza w żadnym momencie zwolnień z pracy.
Istnieje dziś w sejmie polityka między podziałami? – taka, że dla dobra społeczeństwa siada się i gada… i nie unosi …? Pytam o praktykę, nie teorię! Czy politycy potrafią ze sobą rozmawiać?
— Opozycja była zawsze. W Sejmie nie sposób nie zauważyć różnicy międzypokoleniowej. Inaczej rozmawia człowiek z bagażem doświadczeń komuny, podziałów, esbecji, ubecji, zranień okrągłego stołu a inaczej my – wchodzący w politykę bez tych ciężarów i obciążeń.
To więc czy potrafimy ze sobą rozmawiać, zależy dużo od tego, jakim człowiekiem jesteśmy my sami i kim jest nasz rozmówca, bycie politykiem samo w sobie nie wyklucza tej umiejętności. Jestem posłem drugą kadencję. W pierwszej byłem w opozycji, rządziła PO i PSL. Teraz role się odwróciły, jestem posłem partii rządzącej. Zarówno wtedy, jak i teraz moje obowiązki się nie zmieniły i relacje moje są dobre. Wytrzymałem w opozycji, to myślę, że i opozycja wytrzyma ;-). Trzeba odróżnić spór w poglądach od animozji osobistych, bo prywatnie często zdarza się tak, że się lubimy. Dla mnie ważny jest przede wszystkim człowiek, nawet jeżeli ma odmienne poglądy od moich.
 Czyli, że da się – tak po chłopsku…łączyć, a nie dzielić, służyć a nie władać…? (dla wspólnego dobra)
— Pewnie, że się da, chociaż nie da się nie zauważyć i ukryć, że z punktu widzenia, chociażby obserwatora, niefajne zachowania bardzo obniżają rangę sejmu, tworząc między innymi niesprzyjające niczemu podziały — to bardzo martwi.
Ale przyzna Pan, wracając do sedna polityki, że od populistycznych haseł bez pokrycia – ma prawo wyborcom pękać głowa?
— Czy wyborcom pęka głowa — nie wiem? Nie będę bawił się w ocenę. Nasze hasło np. dotyczące 500 + nie było hasłem populistycznym. Było obietnicą, która została spełniona, jak i wiele innych. Mam przed sobą zadanie, które ma polegać na pracy, a nie na „lataniu po wsiach” i przekonywaniu do swojej osoby. Moje działania mnie zweryfikują. Pewnie, czasami coś się może nie udać, ale staram się, jak mogę i dopóki będę posłem, starać się nie przestanę. I szczerze mówiąc, nie mam czasu na analizę populistycznych kampanii, które same w sobie wcale nie muszą być złe. Wszystko zależy od tego, jakim językiem taka kampania mówi.

 
Z punktu widzenia obywatela wiem jak razi brak merytorycznego przekazu na profilach społecznościowych, stronach i w środkach masowego przekazu politycznego  – w zamian za to — społeczeństwo  dostaje lansowanie wizerunku:  „byłem tu i tam byłam” – po co nam ta treść ? Przecież mamy mądre społeczeństwo – które zapewne wolałoby z przekazu móc wyczytać- co z tego, co „zrobiłeś/zrobiłaś”  wynika i poczuć się zaproszone do współpracy…
— Panią to może nie interesuje, ale moich wyborców — tak. Moim obowiązkiem jest informowanie społeczeństwa o tym, co robi ich poseł i czy to komuś podoba się, czy nie, dalej będę to robił. Dali mi swój mandat zaufania i staram się ten mandat sprawować godnie. Poprzez różnego rodzaju media, można kontaktować się ze społeczeństwem. W dobie mediów mainstreamowych trudno o rzetelny przekaz.. Myślę, że ważne są wszystkie aspekty. Winni jesteśmy społeczeństwu także relację z wydarzeń, mają prawo i powinni wiedzieć, co robimy. Ale oczywiście to nie może być jedyny element. Bardzo ważny jest też bezpośredni kontakt z mieszkańcami i ich problemami, które ich nurtują.
No to mamy odpowiedz na pytanie, czy obraz polityczny buduje się słowami, czy czynami?
— I słowa i czyny są bardzo ważne.  Słowa pokazują, o czym  myślimy,  a czyny jak działamy.
Społeczeństwo rozpozna i odrzuci wcześniej czy później partyjną władzę”, która wabi czczymi słowami a po zdobyciu stołka troszczy się tylko i wyłącznie o swoje interesy?
— Tak, właśnie w ostatnich wyborach społeczeństwo odrzuciło, jak to pani nazywa, partyjną władzę. Każda partia ma swój program. I to wyborcy muszą dbać o swój własny interes, dlatego głosują na tych, którzy będą im najbliżsi do osiągnięcia tego celu. Jeżeli zdecydowali oddać swój głos na PiS, oznacza to,  że zaufali nam bardziej niż poprzednikom. Tak jak wcześniej wspomniałem, ja swoją pracę traktuję jak służbę. Po raz pierwszy została zrealizowana obietnica pomocy państwa dla rodzin wielodzietnych i ubogich. Proszę pamiętać o tym, że w Polsce mamy system wielopartyjny i każdy może zapisać się do partii. Partie są i będą, są one w każdym ustroju demokratycznym. A 500 + dostały także rodziny, które nie popierały i nie popierają naszych poglądów. Po jednej partii rządzącej przyjdzie następna. Ja natomiast stoję na stanowisku, że mam służyć ludziom, a nie konsumować władzę.
Doświadczenie, gdy w 2011 r. nie zostałem ponownie wybrany na nową kadencję do sejmu – wspominam jak kubeł zimnej wody, mogłem sobie wiele rzeczy przemyśleć, dziś poczytuję to jako wielką siłę wewnętrzną. Ważne, żeby umieć wyciągnąć wnioski, nie poddawać się i nie zagubić sensu — tego, po co się jest w danym miejscu. Nauczyło mnie to pokory i cierpliwości, i zweryfikowało krąg moich znajomych i prawdziwych przyjaciół. Dziś, nie popełnię już podobnych błędów.
Czy zdarza  się Panu zauważać w sejmie, że  kosztem nas obywateli zaspokajane są osobiste ambicje polityków ?
— Nie zauważyłem, a pani ? Mogę wypowiedzieć się tu tylko za siebie, bo ciężko pracuję. Jestem posłem ziemi ełckiej i sprawy mojego okręgu są dla mnie najważniejsze. Ja cenię bardziej sprawy obywatelskie niż własne ego. I takiego problemu nie mam. Wiedziałem od samego początku, co znaczy słowo poseł i jak należy je interpretować.
Posłany, aby służyć — tą maksymą się kieruję i swoją pracę — służbę — staram się wykonywać, najlepiej jak potrafię. Też mam świadomość, że nie wszyscy mnie kochają, czy zgadzają się z moimi działami. „Power” do działania daje mi możliwość pomagania ludziom. Tym bardziej cieszy fakt, gdy podejmowane przeze interwencje są skuteczne. Przykładem jest pomoc kolejarzom, mieszkańcom Pańskiej Woli — w sprawie fermy, czy utrzymania w planach budowy trasy Ełk — Knyszyn.
Po masakrze konfliktu Hutu i Tutsi — jeden z biskupów  powiedział bardzo dobitne słowa, „to wszystko przez tych, którzy doszli do władzy  z chorobliwym jej pragnieniem, manipulowali, nienawidzi, rządzili. Dopóki do głosu nie doszli politycy plemiona miały wartości, normalne życie się, zakładali rodziny, łączyło ich wiele…i podkreślił raz jeszcze, dopóki do głosu nie doszli politycy …Co pana zdaniem miał na myśli?
—Tam była wojna domowa, gdzie dwa plemiona, zaczęły się wzajemnie wyrzynać. W Polsce, na szczęście od II wojny światowej nie było wojen domowych. Po to jest Parlament i tam prowadzi się spory, natomiast ten spór nie może przenosić się na ulice. Nie można uwarunkowań afrykańskich przenosić na tereny naszego państwa, bo Polska historycznie się inaczej rozwijała. Spór w polityce demokratycznej jest naturalny.
Z jakim i sprawami przychodzą obywatele do pana możemy wyczytać z innych wywiadów. Ja zapytam inaczej – z czym pan obywateli do biura zaprasza?
— Przecież pani sama powiedziała, że mamy społeczeństwo mądre. Więc wiedzą do kogo mają iść po pomoc. Jestem osobą bardzo komunikatywną i moje otoczenie zdążyło się już o tym przekonać.
Każda sprawa jest dla mnie bardzo ważna. Tysiące spraw, różnorodna tematyka i wielowymiarowość. Ja jestem takim swojskim politykiem z Ełku i tak chcę być odbierany. Nie tworzę sztucznych podziałów ani klasyfikacji rangi problemu, bo swój problem każdy mierzy własną miarą, wspomagałem bezdomnych, nocowałem z nimi. Do biur poselskich zapraszam każdego.
„Smog nasz najdroższy” – a  no bo…zła jakość powietrza to nie tylko ujemny wpływ na zdrowie, dużo kosztuje nasz kraj — rocznie kilkadziesiąt mld euro, a jak się miewa powietrze w naszym rejonie?
— Jest dobrze, mamy dużo lasów, jezior, lepszej jakości powietrza sprzyja nasz naturalny klimat. Oczywiście, ten stopień zależy też od lokalizacji, inne pomiary odnotujemy np. na ul. Piłsudskiego w Ełku a inne na osiedlu domków jednorodzinnych.
Pamiętajmy, że smog, który się pojawia, jest niczym innym jak pochodną tego, czym palimy w piecach, a nie zawsze palimy tym, czym powinniśmy — takie są nasze przypuszczenia.
Jako mieszkańcy „Zielonych Płuc Polski” – powinniśmy z tego faktu się cieszyć. Byłem ostatnio w Bieszczadach, trafiłem w rejon, gdzie momentami było siwo, nie było czym oddychać.
Zaprasza Pan kolegów z  Wiejskiej do Ełku? Jak ich Pan zachęca?
Na Mazurach mamy niezaprzeczalnie piękne otoczenia, lasy, rzeki, jeziora nad którymi można wypocząć i uprawiać sporty wodne. Stąd też mój wniosek o wizytację Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki z udziałem Witolda Bańki ministra sportu i turystki. Wizytacja odbędzie się w czerwcu w Giżycku i ma na celu przybliżenie posłom piękna Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Na moje zaproszenie gościła już u nas Teresa Wargocka wiceminister Edukacji Narodowej, która była zachwycona naszymi krajobrazami.
Dziękuję serdecznie za miłe spotkanie i rozmowę!
M.D

Możliwość komentowania została wyłączona.

Powiat Ełcki Biblioteki szkolne z dofinansowaniem
Powiat Ełcki otrzymał 28 tysięcy złotych w ramach...
Powiat Ełcki Awans zawody nauczycielki
Ewa Orłowska z Zespołu Szkół nr 1 im. Jędrzeja Śniadeckiego w...
Powiat Ełcki Konkurs wiedzy o HIV i AIDS
Aleksandra Trocka z I Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana...
Powiat Ełcki Uczniowie „Mechaniaka” na stażu w Hiszpani
Uczniowie Zespołu Szkół Mechaniczno-Elektrycznych w Ełku...
Prawa autorskie © dm.elk.pl 2015