Zarzuty w związku z kradzieżą defibrylatora usłyszeli ojciec i syn. Z ustaleń wynika, że 28-latek ukradł zamontowane na budynku w Ełku urządzenie służące do ratowania życia, a jego ojciec je sprzedał. Policjanci odzyskali defibrylator i dzięki temu może on dalej spełniać swoją ważną funkcję.
Zgłoszenie o kradzieży defibrylatora zamontowanego na zewnątrz miejskiego budynku w centrum Ełku policjanci otrzymali w lutym. Wartość strat została oszacowana na ponad 13 tys. złotych. Czynności podjęte przez kryminalnych doprowadziły do odzyskania wartościowego sprzętu. Może on wrócić na swoje miejsce i dalej służyć do ratowania życia i zdrowia ludzkiego.
– Okazało się, że defibrylator został sprzedany przez 57-letniego mieszkańca Ełku w lombardzie – mówi sierż. szt. Agata Kulikowska de Nałęcz, Oficer Prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Ełku. – Ten mężczyzna usłyszał zarzut paserstwa. Kodeks karny przewiduje za to karę od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Z dalszych ustaleń policjantów wynika, że defibrylator ukradł syn 57-latka. Młody mężczyzna usłyszał zarzut w więzieniu, gdzie odbywa aktualnie karę pozbawienia wolności za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości. Za kradzież grozi 28-latkowi wyższa kara, ponieważ był już skazywany za podobne przestępstwo. Jest to kara do 7,5 roku pozbawienia wolności.