Dotychczas nie był zatrzymywany przez policję i wracając z imprezy wpadł na pomysł, żeby czegoś takiego doświadczyć. Wymyślił więc, że ma ładunki wybuchowe i zadzwonił pod 112. Mężczyzna, zgodnie ze swoim pragnieniem, został doprowadzony do policyjnej celi do wytrzeźwienia, bo był nietrzeźwy. Kolejnym doświadczeniem 44-latka było ukaranie go 500-złotowym mandatem.
Nocą policjanci dostali na zgłoszenie od mężczyzny, który twierdził, że ma przy sobie ładunki wybuchowe. Podał gdzie się znajduje, a później dzwonił jeszcze kilka razy i zmieniał swoją lokalizację. Policjanci ustalili, gdzie mężczyzna w rzeczywistości jest. On sam przyznał, że widział wcześniej policjantów i celowo chował się w krzakach. Szybko okazało się, że mężczyzna jest nietrzeźwy, wracał z imprezy i sprowokował taką sytuację, bo jak sam przyznał chciał po prostu doświadczyć zatrzymania przez policję.
I doświadczył. Policjanci zagwarantowali mu płatny nocleg do czasu wytrzeźwienia w komendzie. Za wywołanie niepotrzebnej czynności został ukarany mandatem 500 złotych.
Policjanci przestrzegają „żartownisiów”, że oprócz konsekwencji prawnych i finansowych, blokując telefon alarmowy uniemożliwiają połączenie osobie, która naprawdę może tej pomocy potrzebować. Zaangażowanie służb ratowniczych do fikcyjnego zgłoszenia jest marnowaniem ich czasu i powoduje, że w tym czasie nie mogą one być tam, gdzie taka pomoc jest realnie konieczna.