– Wielkimi krokami zbliża się do nas maraton rowerowy. Kiedy możemy go się spodziewać?
– W niedzielę 16 sierpnia, na zakończenie nieco dłuższego weekendu sierpniowego. Wydarzenie, które odbywa się w cyklu SK bank Mazovia MTB Marathon w Ełku będzie gościło już po raz 10. Tym razem chcemy pokazać miasto nieco inaczej, niż dotychczas.
– Na czym będzie polegała ta różnica?
– Podstawową zmianą będzie inna, niż w latach ubiegłych lokalizacja bazy zawodów. Do tej pory znajdowała się ona nad Jeziorem Ełckim – biuro zawodów na plaży miejskiej, a sektory startowe na promenadzie. Tym razem bazę zorganizujemy w nowej galerii Brama Mazur, na Placu Miejskim.
– Dlaczego akurat to miejsce?
– Wybraliśmy je nieprzypadkowo. Równolegle do organizowanych przeze mnie wydarzeń sportowych powstaje szeroko zakrojony projekt, który polega na budowie w Ełku i jego okolicach ścieżek i tras rowerowych. Brama Mazur jest jednym z centralnych miejsc, w których nie które trasy rowerowe mogą się zbiegać i rozchodzić.
– Jak będzie wyglądała tegoroczna trasa maratonu?
– Trasa będzie znacznie zmodyfikowanym w porównaniu do lat ubiegłych. Wystartujemy z Bramy Mazur i przetniemy rzekę. Trasą poprowadzoną wzdłuż torów wyjedziemy z centrum miasta i dojedziemy do obwodnicy w kierunku Osiedla Leśnego. Jest to rozwiązanie z jednej strony trochę trudne dla masy uczestników Maratonu, a z drugiej pokazuje rowerzystom, którędy mogą jeździć bez korzystania z głównych dróg, czy też ograniczania się do promenady. Również ze strony organizacyjnej jest to świetna lokalizacja miejsca dla dużej imprezy z 1000 uczestników, z którego wyprowadzamy zawody bez komplikacji zamykania dróg. W okolicach Osiedla Leśnego zaczynają się bardzo ciekawe dukty i ścieżki leśne. Na wysokości Jeziorka Cichego rodzice z najmłodszymi dziećmi z dystansu Hobby rozpoczną drogę powrotną do miasta, a ta przebiegać będzie bezkolizyjnie z drogami publicznymi wzdłuż torów kolejki wąskotorowej. Tak wyglądać będzie najkrótsza trasa, licząca 9 kilometrów, które w najprostszy sposób wyprowadzą uczestników maratonu z miasta do lasu i z powrotem inną drogą. Na wysokości J. Cichego przed miejscowością Mrozy dłuższe dystanse kierują się w prawo w kierunku okolic szkółki leśnej i Strzelnicy (pomiędzy Szybą i Reglem ), gdzie 30 maja Starostwo Powiatowe w Ełku w partnerstwie z Nadleśnictwem Ełk, UKS Prostki i innymi grupami rowerzystów otworzyło 17 kilometrową trasę MTB na stałe oznakowaną. Jednak całą nowo wyznaczoną trasą pojadą jedynie uczestnicy dłuższych dystansów Mega 55 km i Giga 80 km, gdyż jej bardzo wymagająca głównie w okolicach górek tatarskich i mogłaby zniechęcić mniej wprawionych zawodników, szczególnie zawodniczek, dla których na dystansie Fit 30 km przygotowaliśmy łatwiejszą trasę, ale również z odcinkami MTB o mniejszej trudności. Dotychczas trasy poprzednich edycji przeprowadzanych maratonów w skali trudności od 1 do 6 były na poziomie 3. W tym roku wzrósł on do 5.
– Jest szansa na to, że trasa zawodów wpisze się w szlak rowerowy?
– Wolałbym mówić że są to trasy rowerowe, a nie szlaki. Różnica jest taka, że szlaki nie mają stopnia trudności i często nie zamykają się w jedną całość np. nie zamykają pętli, co moim zdaniem jest największym mankamentem, bo przecież z wyprawy rowerowej trzeba wrócić. Na razie jest to trasa maratonu, ale przy okazji wydarzenia chcemy pokazać rowerzystom, w jaki sposób planujemy przygotować pierwszy fragment trasy, który będzie się łączył z obecnie już wyznakowanym. Mogę już powiedzieć, że po Maratonie 16 sierpnia odbędzie się spotkanie z prezydentami miasta, przedstawicielami drogownictwa, i rowerzystami, na którym będziemy rozmawiać o projekcie rozwoju tras rowerowych wokół Ełku. Przy tej okazji zapraszam do przybycia na Maraton 16 sierpnia nie tylko po to, by wystartować, ale by podzielić się ze mną swoimi pomysłami i podpowiedzieć, jakie rozwiązania mogłyby służyć najlepiej rowerzystom w Ełku. Takie szlaki istnieją z każdej strony miasta i to jest wielki potencjał. W Zakopane Tatry mamy tylko z jednej strony. Tak samo jest z morzem w Sopocie. W Ełku natomiast trasy rowerowe mamy z każdej strony. Dla miasta są one chyba największą szansą na rozwój turystyki. Trzeba je tylko połączyć w przemyślany sposób, by służyły dla mieszkańców każdego osiedla w Ełku, a dla turystów były dobrze oznaczone i lepiej promowane. Moim pomysłem, na którego realizację mam nadzieję, jest inicjatywa „Wsiądź na rower i odwiedź 100 plaż wokół Ełku”. Nieduże jeziora i ukształtowanie terenu wokół miasta zachęcają do pokonywania tych okolic – najłatwiej i najprzyjemniej właśnie rowerem. Moim marzeniem jest, by Ełk był stał się znany w Polsce jako kraina rowerowa setek plaż i tras rowerowych.
– Jak bardzo od czasu, gdy zaczął Pan swoją przygodę z rowerem, zmieniała się popularność tej dyscypliny?
– Dawniej, gdy zaczynałem jeździć na rowerze, kolarstwo postrzegane było jako sport zawodniczy. Rowerowi przypisywało się dwie funkcje. Jedną z nich był wyścig, a drugą dojazd np. na pole. Z czasem przyszła era wypoczynku i pojawiły się składaki. Rower zaczął być postrzegany w sposób turystyczny. Nie był powszechnym sportem masowym. Dzisiaj też nie jest jeszcze tak bardzo popularny, jak kilka innych dyscyplin sportowych, ale mamy dobre wzorce i myślę, że na przestrzeni kilku lat to się zmieni. W wielu krajach rower jest najbardziej powszechną dyscypliną sportową. W Polsce jeszcze na to czekamy. Do tego potrzebna jest odpowiednia infrastruktura, a ta jest coraz lepsza. Za sprawą wspaniałych, polskich kolarzy szosowych Michała Kwiatkowskiego i Rafała Majki, coraz bardziej popularna jest jazda po szosie. Sprzyja temu coraz lepsza jakość dróg utwardzonych. Nie mówię tu o szosach krajowych, czy wojewódzkich, bo te dla rowerzystów są drogami śmierci. Tych, ze względu na duży ruch i szybkie prędkości samochodów, nie polecam. Natomiast drogi powiatowe i gminne mają coraz lepszy standard i znakomicie nadają się do jazdy rowerem po szosie. Jeszcze dużo przed nami, ale to, co już mamy, świetnie się sprawdza chociażby dzięki imprezom terenowym typu Mazovia MTB Marathon oraz rowerom górskim, które zdominowały sklepy rowerowe i doskonale sobie radzą zarówno na szosie, jak i w terenie. Z powodzeniem możemy poruszać się nimi po polach i lasach, których w Polsce mamy wiele. Mamy bogactwo terenów sprzyjających rozwojowi terenowej turystyki rowerowej. Pozostało tylko umiejętnie wszystko rozplanować, połączyć ze sobą i oznakować.
– Czy wraz ze wzrostem popularności rowerów daje się zauważyć rosnącą ilość osób biorących aktywny udział w zawodach rowerowych?
– Widać to nie tylko we frekwencji na poszczególnych zawodach, ale również w ilości samych wydarzeń. Gdy 10 lat jako pierwsi organizowaliśmy maratony rowerowe na Mazowszu, było ich 4. W tej chwili jest ich 50. Grupa uczestników wydarzeń sportowych związanych z rowerem na przestrzeni dziesięciolecia wzrosła dziesięciokrotnie.
– A jeśli chodzi o ełczan startujących w maratonie – przybywa ich?
– Tak, z czego jestem bardzo dumny. Ełk ma piękne i bardzo dobre tradycje kolarskie. Swoje pierwsze kroki kolarskie stawiałem w LKS PRIM Ełk. Jeszcze 10 lat temu w maratonie startowali tylko kolarze. Jakieś 2 – 3 lat zauważyłem, że zaczęło brać w nim udział dużo osób, które wcześniej nie miało kontaktu z kolarstwem. W ubiegłorocznej edycji Merida Mazovia MTB Marathon wzięło udział 70 ełczan. Cieszę się, że ta grupa rośnie. Liczymy na to, że w tym roku na linii startu maratonu stanie stu ełczan. Planując wydarzenie pamiętamy o najmłodszych i tworzymy strefy przeznaczone specjalnie dla nich. Znajdą się tam rowerki biegowe, które pomogą w stawianiu pierwszych kroków rowerowych. Zapraszamy więc zarówno tych, którzy jeszcze nie do końca nauczyli się chodzić, jak i tych, którzy jeszcze mogą chodzić. Organizując maraton chcemy zachęcić ludzi do uprawiania sportów rowerowych.
– Zachęta wydaje się być skuteczna. Na części trasy maratonu powstał cieszący się dużą popularnością szlak rowerowy. Dlaczego akurat w Borze Ełckim?
– Pomysł na jego utworzenie zaświtał w mojej głowie na początku lat 80. To miejsce, w którym wraz z kolegami trenowaliśmy pod okiem Waldka Grygo, mojego pierwszego trenera. Kolarstwo jest ciężkim sportem, a do tego najlepiej nadaje się trudny teren, by wyniki były lepsze. Górki Tatarskie są wymagające i świetnie nadają się do tego. Dodatkowym atutem tego miejsca jest las. Przy ciężkim treningu okolica lasu najbardziej sprzyja do regeneracji. Przy wzmożonym wysiłku rośnie zapotrzebowanie na tlen. Na Górkach Tatarskich wylałem dużo potu. Dzisiaj daję szansę innym, a przy okazji pokazuję uroki tego miejsca.
– Czy ktoś, kto w trakcie czytania naszej rozmowy podejmie decyzję o starcie w maratonie, zdąży jeszcze przygotować się do startu?
– Zdąży. W przygotowaniach do udziału w maratonie najtrudniejsze jest powiedzenie sobie „Tak, startuję”. Kolejny krok to jazda na rowerze w taki sposób, by się do tego nie zrazić. Najpierw wyjedźmy na krótki dystans, np. 5 kilometrów. Jeśli będzie nam dobrze się jechało, wydłużmy dystans do 10 kilometrów. Jedźmy do momentu, gdy będzie to sprawiało nam przyjemność. Każdy kolejny przejazd wydłużajmy. Róbmy to systematycznie, a pewnego dnia nie zauważymy, kiedy pokonamy 50 kilometrów. Z czasem może to się przerodzić w uzależnienie. Przy dłuższej przerwie może doskwierać brak roweru. Ze swej strony życzę wszystkim takiego uzależnienia.