Prace nad nową siedzibą Urzędu Gminy Ełk dobiegły końca. Przyszedł czas na przeprowadzkę. Urzędnicy pracujący w ciasnych pomieszczeniach, klienci obsługiwani w warunkach odbiegających od jakiegokolwiek komfortu, strome i niebezpieczne schody przechodzą do historii.
Z liczącego około 450 metrów kwadratowych powierzchni budynku urzędnicy Gminy Ełk przeprowadzą się do obiektu z powierzchnią ponad dwóch tysięcy metrów kwadratowych. W przestronnych pomieszczeniach znacznie poprawi się zarówno komfort ich pracy, jak i warunki, w których mieszkańcy Gminy Ełk będą załatwiać urzędowe sprawy.
– Korzyścią dla mieszkańców będzie to, że w nowej siedzibie urzędu znajdą się wszystkie nasze jednostki – mówi wójt Gminy Ełk Tomasz Osewski. – Do pokoszarowego budynku przy ul. Kościuszki przeniosą się również: funkcjonujący dotychczas przy ul. Słowackiego Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej oraz Zespół Obsługi Szkół do tej pory zajmujący pomieszczenia w wieżowcu przy ul. Mickiewicza. Jest to korzyść, którą odczują zarówno mieszkańcy, jak i sama gmina. Mieszkańcy swoje urzędowe sprawy załatwią w jednym miejscu, bez straty czasu na bieganie po mieście. Gmina natomiast zyska roczne oszczędności rzędu 120-130 tys. zł. Tyle bowiem wynosiły opłaty za pomieszczenia wynajmowane przez Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej i Zespół Obsługi Szkół. Przeprowadzka i związane z nią zamieszanie mogą potrwać kilka miesięcy, za co przepraszam mieszkańców Gminy Ełk. Jednocześnie proszę ich o wyrozumiałość dla chwilowych utrudnień i zapraszam do odwiedzania nas w nowej siedzibie.
Pokoszarowy budynek przy ul. Kościuszki do którego przeprowadza się Urząd Gminy Ełk, samorząd kupił w 2009 roku płacąc za niego 1,5 miliona złotych. Dostosowanie obiektu do potrzeb urzędu pochłonęło ok. 8 mln zł.
– Mówiąc o kosztach warto wspomnieć o oszczędnościach, które udało się nam wygospodarować – mówi wójt Tomasz Osewski. – Jest to kwota ponad 700 tys. zł zaoszczędzona na wyposażeniu nowej siedziby Urzędu Gminy Ełk. Z planów usunąłem m.in.: samopodlewające się doniczki, jacuzzi, bidet i cztery 50-calowe telewizory. Zrezygnowałem także ze szklanej ściany w gabinecie wójta za 20 tys. zł i biurka za prawie 40 tys. zł. Uważam, że są to zbędne luksusy w miejscu pracy i dlatego zadecydowałem, że ich nie będzie. Zaoszczędzone pieniądze wydamy na inne, potrzebne gminie i jej mieszkańcom cele.
tt
Jak sobie poradzą bez jacuzzi i 50-calowych telewizorów? 🙁 I kto będzie podlewał doniczki? 🙁
No po prostu katastrofa, biedni urzędnicy, pracować w takich warunkach!!!