Nie jest fajnie wbijać się na siłę w ulubione jeansy, szarpanie się ze sobą co rano by założyć skarpetki – to też wyzwanie na które szkoda sił. Lepiej gdy wszystko pasuje, nie uwiera, nie krępuję i nie wpływa źle na nasze samopoczucie. Jest taka „wartość”, która obroni się zawsze – lubię określać ją mianem klasyki, przez swoją prostotę, a jednocześnie klasę – uwodzi, zachwyca, zwraca uwagę. Klasyka dostępna dla wszystkich – dobre samopoczucie.
Jeżeli źle czujemy się we własnej skórze to nie ma co grać komedii udając, że nie wiemy o co chodzi i czujemy się świetnie. Trzeba przyznać się przed samym sobą – mamy problem, ale mamy też możliwość go naprawić. Czasami potrzebna jest dieta i głęboka świadomość, która mądra dieta pomaga wydobyć i utrwalić:
„Nie żyjemy po to żeby jeść – jemy po to żeby żyć”.
M.D: Przyszedł mi na myśl rudy kolor, taki seksowny, uwodzicielski – mi osobiście bardzo się podoba, taki jak miała Ania Shirley, która powtarzała: „Nikt kto ma rude włosy nie może być szczęśliwy”. – a ja jej zazdrościłam tych włosów. Znasz Anię z Zielonego Wzgórza – czytałaś?
Hanna: Tak, czytałam. Ja też lubię rudy kolor, miałam kiedyś rude włosy,
a jak zmieniłam na blond to moi znajomi nie mogli się przyzwyczaić. Pewnie kiedyś jeszcze do niego wrócę.
M.D: Każdy z nas ma coś, czego w sobie nie lubi, nie akceptuje. I w tym momencie odkrywamy tak naprawdę wszystkie karty. W życiu liczy się prawda – kiedy fałszujemy nasze odczucia nie da się czuć dobrze z samym sobą. I to jest cała recepta na piękno: Akceptować siebie, kochać, rozpieszczać i dbać. Zgadzasz się ze mną?
Hanna: Tak. Coś w tym jest.
M.D: Nadprogramowe kilogramy skrywane pod za dużymi ubraniami,
a może wbijanie się z uporem maniaka w modne, ale za małe jeansy? – znasz to?
Hanna: Bardziej wbijanie się w sukienki.
M.D: Haniu, opowiedz nam o swoim doświadczeniu z dietą, która bardzo zmieniła Twój wygląd zewnętrzny i pozwoliła Ci uzyskać sylwetkę z której dziś możesz być dumna.
Hanna: Wszystko zaczęło się od metamorfozy – „Super Mamy”. Zgłosiłam się do udziały, zostałam jedną z dwóch wybranych kandydatek. Jednym z etapów metamorfozy była dieta Naturhouse.
M.D: Jak wygląda taka dieta?
Hanna: Najpierw trzeba wykonać badania, to podstawa, analiza składu ciała, sylwetki, dietetyczka przeprowadza też wnikliwy wywiad.
M.D: Zawsze z dezaprobatą patrzyłam na kobiety w restauracji, które ze smutnym wzrokiem grzebały w talerzu wybierając sałatę, bo tego nie wolno, tamtego nie wolno. To o to chodzi w dobrej diecie? O rygorystyczną samodyscyplinę? Tak wyglądała twoja dieta?
Hanna: Nie. Badania robi się po to, żeby wiedzieć czego potrzebuje nasz organizm, co powinniśmy jeść, a co nam szkodzi. Pani Karolina z Naturhouse przeprowadziła ze mną szczegółowy wywiad, zapytała o to co lubię, a czego nie. Dzięki temu nie musiałam jeść produktów, które mi nie odpowiadają. Dostałam na przykład koktajle Naturhouse, które mi w ogóle nie odpowiadały, powiedziałam o tym i już nie musiałam ich spożywać. Moja dieta to była przede wszystkim praca nad dobrymi nawykami. Wyeliminowałam z jedzenia to co „mocno” ciężkie. Teraz więcej piekę niż smażę. Gotuję na parze, bardzo lubię fasolkę szparagową.
M.D: Powiem uczciwie – nie zainteresowałabym się żadną dietą, którą nie jest stworzona i nadzorowana przez dietetyka. Organizm – to kiepski worek treningowy. Jak jest w Naturhouse?
Hanna: Dietę przygotowuje dietetyk, każda dieta jest przygotowywana indywidualnie. Spotkania w Naturhouse są cotygodniowe, dieta jest więc systematycznie nadzorowana, co tydzień rozliczałam się z tego co jadłam, zapisywałam prawdę. Zdarzył mi się Mc Donalds w czasie diety.
M.D: Opieka dietetyka wydaje się bardzo dobrym motywatorem. Zajrzałam na stronę Naturhouse. Prezentowane efekty są zadziwiające: minus 20- 30 kg. Widziałam prezentację minus 80 kg. Jaki jest twój wynik?
Hanna: Pod koniec sierpnia, gdy zaczynałam dietę ważyłam 77 kg po trzech tygodniach miałam 3 kg mniej. Teraz ważę 61 kg.
M.D: Czy tak dobry wynik oznacza, że na początku było takie twarde: muszę schudnąć. Nie poddam się! ? Kropka!
Hanna: No właśnie u mnie nie, to nie tak, że ja tak bardzo chciałam czy musiałam. To dieta pokazała mi, że warto, przyniosła zadowolenie z siebie, dopiero po pierwszych efektach przyszła zdrowa świadomość, że naprawdę to ma sens.
M.D: Urozmaicone, pełnowartościowe, pożywnie – takie powinny być posiłki. Powiedz mi , czy będąc na diecie można wymagać by do tego były smaczne?
Hanna: Tak jak wspomniałam wcześniej, nie jadłam rzeczy, których nie lubiłam, mogłam wybierać z produktów to co zdrowe i mi smakuje. Oczywiście skłamałabym, gdybym powiedziała, że można jeść co się chce i chudnąć. Moim największym problemem były słodycze, które bardzo lubię, są produkty, które szkodzą i takie z których trzeba zrezygnować w trosce o swoje zdrowie albo je ograniczać.
M.D: A więc dobra dieta to tak naprawdę „walka” o zdrowie. Celem nie jest wymęczenie organizmu, lecz zerwanie ze złymi nawykami i utrwalenie tych właściwych?
Hanna: Tak. Najważniejsze jest zmienić styl życia, żeby dobre nawyki pozostały na zawsze.
M.D: Nie boisz efektu jo-jo?
Hanna: Myślę, że aby utrzymać efekty diety trzeba o siebie dbać cały czas, jeśli prawidłowe żywienie stało się naszym nawykiem to nie ma się czego obawiać.
M.D: Suplementacja. Co zażywałaś? Co wiesz na temat zażywanych suplementów?
Hanna: Suplementy proponowane przez Naturhouse są produktami naturalnymi. Bałam się na początku, że to jakaś chemia, ale tak nie jest. To są same naturalne składniki na bazie wyciągu z ziół i roślin.
M.D: Pierwsze uczucia emocje, gdy zobaczyłaś że dieta przynosi skutki?
Hanna: U mnie to w ogóle było śmiesznie, bo ja miałam w domu zakryte duże lustro przez stającą obok bieżnię. Nie mogłam się podczas diety w całości zobaczyć, dopiero gdy odsunęliśmy bieżnię – zobaczyłam efekt, byłam bardzo zdziwiona. Cieszyłam się. Bardzo się cieszyłam.
M.D: Czyli nagle okazało się , że ewoluujesz w dobrym kierunku. Zauważyłaś zmiany również w sobie?
Hanna: Mniej się wściekam, jestem pewniejsza siebie, bardziej znam swoją wartość, swój charakter, to jaka jestem – lubię.
M.D: A cera? Zauważyłaś jakieś pozytywne zmiany?
Hanna: Mniej się błyszczy. No i nie ma chomików na policzkach.
M.D: Wyczytałam, że Naturhouse ma bogatą ofertę. Kuracja odchudzająca, kuracja antycellulitowa, oczyszczająca organizm, wzmacniająca naczynia krwionośne, poprawiająca pracę przewodu pokarmowego…to tylko niektóre z propozycji, lista jest bardzo długa.
Hania: Naturhouse działa kompleksowo. Pomagają we wszystkich problemach, które mają związek z żywieniem.
Kobieta może być cudowna w każdym calu, i nie chodzi tu o sztuczne błyskotki, oryginalną odzież, dodatki i wszystkie inne choćby brylantowe akcesoria. I nie o to bynajmniej by dokonywać rewolucji na miarę Coco Chanel, która z przyklasztornego sierocińca stała się ozdobą paryskich alonów. Lecz o to by być sobą, bo kobieta może być nawet cudownie nieznośna – jeśli zna siebie, zna swoje ciało, akceptuje i kocha.
Hania: Ja jestem cudownie nieznośna 🙂
M.D: PIĘKNYM JEST CZYNIĄCY PIĘKNO – to mój ulubiony cytaty też
z Ani z Zielonego Wzgórza. Jeśli jesteśmy zdrowi, żyjemy w zgodzie ze swoim ciałem, i samym sobą to wiele piękna może z nas wypływać. I tego właśnie z serca wszystkim Państwu i sobie również życzymy.
Co chciałabyś powiedzieć czytelniczkom?
Bardzo mi się spodobały słowa, które usłyszałam w reklamie:
„TO NIE PRAWDA, ŻE DIETA NAS OGRANICZA,ODBIERA NAM COŚ, ONA NAM TYLKO DAJE”.
Serdecznie dziękuję za rozmowę.